Trudno jest określić, czy wszystkie osoby zajmujące się tłumaczeniami wykorzystują do pracy narzędzia tego typu, ale przy obecnym zaawansowaniu sztucznej inteligencji na pewno ciężko jest znaleźć osobę, która z takich możliwości w ogóle nie korzysta. Według mojego rozeznania kwestią istotną nie jest to czy tłumacz angielskiego ułatwia sobie w ten sposób pracę, ale czy w efekcie końcowym otrzymujemy wysokiej jakości tłumaczenie. W niezbyt odległej przeszłości klient mógł sam porównać dokument oddany przez tłumacza z tekstem przetłumaczonym przez automat (celowo nie używam nazwy tego narzędzia, ale każdy używający komputera orientuje się jaki ‘program’ mam na myśli). Dzisiaj takie porównanie jest niemal niemożliwe.
Dlaczego nie sposób porównać translator z żywym tłumaczeń?
Ponieważ ten najbardziej popularny ‘tłumacz’ jest bardzo rzadko używany przez specjalistów w Polsce. Głównie ze względu na jakość, tj. błędny dobór słów kluczowych i składnię. Moim zdaniem przyczyna problemu leży w odrębności grup językowych w parze polski-angielski i na odwrót. Język polski należy do grupy słowiańskiej, język angielski do germańskiej. Te dwa języki są na tyle odległe, że opracowanie algorytmu wychwytującego niuanse lingwistyczne i poprawnie interpretującego szyk zdania jest naprawdę skomplikowane. Nie zapominajmy, że na mapie lingwistycznej świata język polski jest narzędziem stosunkowo rzadkim, dlatego sądzę, że giganci z Mountain View po prostu więcej uwagi poświęcają popularniejszym parom językowym.
W jaki więc sposób tłumacz angielskiego korzysta z maszyny?
Po pierwsze selektywnie (zależnie od rodzaju tłumaczenia), po drugie nie z tego ‘tłumacza’, który zna każde dziecko, ponieważ… są narzędzia dużo lepsze. Trzeba co prawda wykupić licencję, ale dzięki temu tłumacz angielskiego ma możliwość doboru odpowiednich fraz i wpływ na szyk zdania, co jest głównym problemem tłumaczeń maszynowych. Oznacza to, że zlecając tłumaczenie specjalistyczne otrzymamy produkt końcowy bardzo dobrej jakości, ale nie wynika to bezpośrednio z samego narzędzia do tłumaczeń, ile z jego umiejętnej obsługi przez tłumacza.
Poniżej zamieszczam krótką analizę najczęstszych obszarów specjalistycznych, którymi zajmują się tłumacze w kontekście możliwości wykorzystania ‘programów’ do przekładu.
Tłumaczenia naukowe
Tłumaczenia artykułów naukowych na język angielski jest dość powszechną specjalizacją. Możemy przyjąć, że część publikacji można przetłumaczyć na zasadzie maszynowej, ale nie zrobimy tego dobrze jeśli nie uwzględnimy jak najobszerniejszego zbioru słów kluczowych przewijających się w treści, nie zamienimy szyku dziesiątek zdań brzmiących ‘po polsku’, nie odniesiemy się do innych publikacji autora artykułu i pominiemy gruntowną analizę przypisów. Tłumaczenia publikacji naukowych wydają się dobrym przykładem gdzie możemy skorzystać ze sztucznej inteligencji, ale tłumaczenie zostanie zakwestionowane (przez autora lub na etapie peer review), jeśli nie będą za nim stały wiedza, doświadczenie i umiejętność omijania pułapek językowych tłumacza angielskiego.
Tłumaczenia techniczne
Tutaj mamy bardzo duże zróżnicowanie. Tłumaczenia techniczne to zarówno karty charakterystyki jak i rozbudowane i często nieedytowalne katalogi, czy tłumaczenia instrukcji obsługi. W tym pierwszym przypadku sztuczna inteligencja zrobi za nas znaczną część pracy (oczywiście cały czas trzymamy rękę na pulsie) w tym drugim nawet nie próbujmy wspomagać się maszyną. Po pierwsze, tekst który nie jest edytowalny wymaga obróbki OCR (co komplikuje proces tłumaczenia automatycznego i nie rozwiązuje kwestii grafiki), po drugie tłumaczenia specjalistyczne wymagają żmudnego sprawdzania leksyki i po prostu nie damy rady tego w żaden sposób ‘’przeskoczyć’’.
Tłumaczenia dokumentacji medycznej
Wszystko w rękach, a raczej głowie tłumacza. Zupełnie bezużyteczne jest tutaj tłumaczenie maszynowe lub jakiekolwiek posiłkowanie się algorytmami służącymi do przekładu. W przypadku tłumaczeń medycznych (https://tlumaczenia-gk.pl/medyczne) sztuczna inteligencja nie jest i chyba nie będzie w stanie poradzić sobie z kontekstem terminologicznym. Tłumacz nie znający danego słowa może je sprawdzić, np. w dedykowanym słowniku anatomicznym. Tyle, że nawet taki słownik podaje kilka nazw z których wybrać należy tę właściwą, pasującą do kontekstu (tj. danego badania, diagnozy, opisu zmian struktury anatomicznej itd.). Poza tym, w środowisku medycznym używana jest ogromna ilość skrótów, które są oczywiste dla lekarzy i dla doświadczonego tłumacza angielskiego, dla komputera niekoniecznie. Lekarz do którego adresowane jest tłumaczenie medyczne już po pierwszych linijkach zorientuje się czy przekładu dokonała osoba z branży, czy jest to produkt maszynowy, sztuczny. Oczywiście, istnieje duże prawdopodobieństwo, że takie ‘tłumaczenie’ będzie zupełnie niezrozumiałe, co, ze względu na znaczenie i ‘ciężar’ takich przekładów w ogóle nie powinno się zdarzyć.
Tłumaczenie umów na angielski
Można korzystać z pomocy algorytmów, ale tłumacz musi być bardzo, bardzo ostrożny. Osoba realizująca tego typu tłumaczenia specjalistyczne musi mieć świadomość, że język prawniczy jest niesłychanie precyzyjny. Jeżeli jakiś rzeczownik piszemy wielką literą, to musimy to zrobić w całym tekście, jeżeli raz użyjemy słowa ‘’kontrahent’’, to nie możemy go zamieniać na ‘’wykonawca’’ itp. Poza tym, w umowach bardzo często występują zdania wielokrotnie złożone, co jest dużym utrudnieniem dla algorytmów i stanowi poważne wyzwanie dla ‘’ludzkiej’’ logiki. Tłumacz angielskiego nie będący w stanie zapanować nad tekstem jako całością może wyrządzić dużo szkód w treści, której odbiorcami często są prawnicy.