Każde tłumaczenie jest w pewnym sensie unikalne. Obok zróżnicowanej tematyki mamy odmienne formy zapisu materiału źródłowego, szybsze lub wolniejsze tempo pracy wynikające z grafiki, indywidualne wskazówki zleceniodawcy bądź takie ‘drobiazgi’ jak konieczność odniesienia się do innych, już zrealizowanych zleceń z danego tematu. Wszystko to może stanowić o poziomie trudności każdego nowego zlecenia.
Chociaż zakwalifikowanie danego tłumaczenia na angielski jako trudne bądź łatwe w dużej mierze zależy od konkretnego tłumacza i jego doświadczenia w określonej specjalizacji, biura tłumaczeń kierują się przy wycenie nowego zlecenia uniwersalnymi, wynikającymi z ich doświadczenia kryteriami które dany przekład odpowiednio pozycjonują na skali trudności.
Kiedy tłumaczenie jest kwalifikowane jako trudne?
Tłumaczenia medyczne
Pomimo ogólnego przekonania (mającego również odzwierciedlenie w cenniku), że tłumaczenia dokumentacji medycznej są dużym wyzwaniem dla tłumacza, nie zawsze jest to oczywistą prawdą. Wszystko zależy od danego materiału źródłowego. Tłumacz, którego specjalizacją jest właśnie ten obszar z łatwością poradzi sobie ze standardowymi badaniami obrazowymi typu MR, CT, PET, USG. Sposób opisu stosowany przez lekarzy jest dość uniwersalny i dla tłumacza będzie zadaniem rutynowym. Niespodzianki pojawiają się przy nie tak znowu rzadkim w tej branży piśmie odręcznym. Wypełniona takim pismem karta szczepień dziecka będzie większym wyzwaniem niż czytelny opis nawet rzadkich zmian uwidocznionych w tomografii mózgu.
Kolejnym kłopotem mogą być skróty stosowane całkiem uznaniowo przez medyków. Czym innym jest stosowanie skrótów standardowych (nikt nie pisze mililitr tylko ml), a czym innym niedbała forma ‘urwanego’ wyrazu zrozumiałego jedynie dla autora.
Następnym wyzwaniem w tej dziedzinie mogą być tłumaczenia z angielskiego, gdzie musimy uwzględnić terminologię charakterystyczną dla danego kraju. Każdy specjalista oferujący tłumaczenia medyczne wie, że chociaż w USA lekarz rodzinny to family doctor (czyli praktycznie kalka językowa), to w Wielkiej Brytanii jego odpowiednikiem jest GP (General Practitioner). Podobnie, występujący w USA rak gardła (throat cancer) to w Europie rak krtani (pharynx cancer) itp. Prawdziwym ‘utrapieniem’ są tłumaczenia dla firm ubezpieczeniowych. Takie przekłady to hybryda obejmująca tłumaczenia medyczne nasączone terminami prawniczymi. Na tłumaczu spoczywa obowiązek uwzględnienia standardów kraju skąd pochodzi oryginał i przeniesienia ich na nasze podwórko. Często w wersji uwierzytelnionej.
Tłumaczenia naukowe
To ‘’worek’’ do którego wrzucamy wszelkie artykuły, monografie, prace doktorskie, publikacje i autoreferaty. Oczywistą rzeczą jest, że tłumacz realizujący tłumaczenia naukowe nie może być ekspertem w każdej specjalizacji. Niestety, niespodzianki czekają nawet na kogoś, kto zrealizował dziesiątki tłumaczeń artykułów naukowych z danej dziedziny.
Pomimo iż nauki społeczne nie są szczególnie dużym wyzwaniem dla doświadczonego praktyka, to i tutaj napotykamy się na ‘schodki’. Pamiętam tłumaczenie publikacji w którym autor wprowadził neologizmy. Interpretacja terminu podwypowiedziana świadomość’ (którego odpowiednik jak najbardziej występuje w fachowej literaturze angielskiej) wprowadziła do języka polskiego frazy typu nad-powiedziany i nie-od-powiedziany. Nieczytelne lub zmieniające znaczenie tłumaczenie na angielski nie tylko utrudniłoby odbiór, ale zakwestionowało dorobek samego autora.
Nieco mniejszym, ale nierzadkim problemem są niepodlegające tłumaczeniu przypisy dolne zamieszczane przez autora w oryginale, np. po niemiecku lub włosku. Tłumacz specjalizujący się w języku angielskim musi poznać ich dokładną treść, ponieważ często zawierają przekaz, który wpływa na przekład.
Tłumaczenie umów
Chociaż tłumacze lubią takie zlecenia ponieważ są dość powtarzalne w zakresie słownictwa to tłumaczenie umów czasami jest bardziej pracochłonne niż zakładamy. Głównym problemem jest często samodzielne przygotowanie takich dokumentów przez zleceniodawcę, który korzysta z gotowych wzorów na zasadzie kopiuj-wklej. Pół biedy, jeżeli nowy dokument oparty jest na jednej umowie dostępnej w Internecie. Niestety często jest to kompilacja z różnych źródeł. Tak przygotowany dokument może zawierać błędy logiczne, brak spójności terminologicznej a nawet podmieniać wykonawcę ze zleceniodawcą. Chociaż naszym zadaniem jest tłumaczenie na angielski a nie interpretacja polskiej wersji, to brak ingerencji tłumacza w treść zniweczy nasze intencje odnośnie efektu końcowego. Dzwonimy więc do klienta i poprawiamy to, co dostaliśmy. Każda taka poprawka jest dużo bardziej pracochłonna niż samo tłumaczenie.
Tłumaczenie techniczne
Powszechnie wiadomo, że ten obszar jest domeną specjalistów posiadających odpowiednią wiedzę i warsztat do tłumaczenia z angielskiego katalogów, instrukcji obsługi czy przygotowania karty charakterystyki. Oczywiście, w każdym tłumaczeniu zdarzają się pojedyncze słowa czy frazy, które musimy zweryfikować i tłumaczenia techniczne nie są tutaj żadnym wyjątkiem. Gorzej, gdy tłumaczymy tekst, który otrzymaliśmy w wersji ‘’angielskiej’’ i wiemy, że takie słowo to neologizm autora danego dokumentu, bądź pojedyncze wyrazy mają sens, ale zbudowane na ich bazie zdanie nijak nie przypomina języka Szekspira. Tego typu materiały źródłowe są najczęściej tłumaczeniem maszynowym z języka Państwa Środka, ale mogą też wynikać z nadmiernej wiary w uniwersalność własnego języka np. inżynierów z Półwyspu Apenińskiego.