Istotna część pracy biur tłumaczeń zajmujących się przekładami formalno-prawnymi to tłumaczenia umów. Tego typu przekłady, choć ważne i potencjalnie brzemienne w skutki, nie wymagają zazwyczaj poświadczenia tłumacza przysięgłego, co nie znaczy, że poradzi sobie z nimi każdy tłumacz. Jak w większości obszarów specjalizacji, tak i w szeroko rozumianych profesjonalnych tłumaczeniach ważna jest wiedza poparta doświadczeniem.
Ja wybrać właściwego tłumacza języka angielskiego?
Nie jest łatwo, trzeba poświęcić czas. Dla większości z nas podstawowym źródłem wiedzy o usługodawcach jest Internet. Jeżeli w wyszukiwarce wpiszemy ogólne hasło typu tłumaczenia angielski, to otrzymamy ogólne odpowiedzi, czyli ogłoszenia biur lub freelancerów tłumaczących wszystko, od instrukcji obsługi po list do krewnych z Anglii, czy dokumentację medyczną. Dlatego spróbujmy zawęzić nasze poszukiwania. Jeżeli potrzebna jest umowa najmu, to takie hasło powinno być naszym przewodnikiem po ofertach. Potrzebujemy przełożyć umowę o poufności, umowę o pracę, czy przedstawicielstwo to wpisujemy frazy ograniczające nasz obszar poszukiwań. Oczywiście, nie wyeliminujemy podaży ogólnych informacji, ale wśród tych, które nas zainteresują, postarajmy się zgłębić temat. Jeżeli usługodawca rzeczywiście specjalizuje się w danym obszarze, to na pewno znajdziemy na jego stronie potwierdzenie znajomości tematu. Mogą to być specjalistyczne przykłady dotyczące dotychczasowych realizacji, używana w ofercie terminologia, czy choćby referencje. Nie wpadajmy jednak w skrajność i zachowajmy zdrowy rozsądek. Większość tłumaczonych umów, to względnie proste, kilkustronicowe dokumenty do których nie potrzebujemy dziekana nauk prawniczych z czterdziestoletnią praktyką, ale tłumacza, który będzie dobrym rzemieślnikiem. Sami przecież potrafimy ocenić, czy nasz dokument jest skomplikowany czy dość prosty.
O poziomie specjalizacji umowy często świadczy jej… długość. Brzmi banalnie, ale tak jest w większości przypadków. Umowa posiadająca 5 stron, to po prostu porozumienie dotyczące przedmiotu, ogólnych zobowiązań i wzajemnych ustaleń. Z kolei dokument zawierający ponad 40 stron najprawdopodobniej jest najeżony terminami specjalistycznymi. Takie umowy zwierają sporo klauzul, które uwzględniają mnogość potencjalnych okoliczności i wyjątków ujętych w odpowiednie ramy prawne. Takie dokumenty nie powinny trafiać w ręce przypadkowego tłumacza. Już sama konstrukcja wielokrotnie złożonych zdań może stanowić wyzwanie dla logicznego myślenia, a ujęcie ich w spójne i czytelne brzmienie, bez pominięcia specyfiki języka docelowego to zadanie dla specjalistów. Pamiętajmy również, że zawartość tłumaczonej umowy może znacznie wykraczać poza obszar prawniczy. Jeżeli umowa dotyczy np. rozbudowy zakładu, to musimy znaleźć fachowca, który zna nie tylko jego specyfikę, ale terminologię funkcjonującą w danej branży. Nie wystarczy , że ktoś jest prawnikiem. Wybrany przez nas tłumacz musi płynnie poruszać się np. w obszarze budowy maszyn, czy terminologii z zakresu BHP.
Jak zostać tym właściwym tłumaczem?
Nie jest łatwo, trzeba poświęcić czas. Początkujący tłumacz powinien najpierw zająć się terminologią prawniczą. Co to znaczy? Nie, nie sugerujemy, żeby zakupić leksykon dla prawników i zapamiętać maksymalnie dużo słówek i zwrotów. Doradzamy raczej zapoznanie się ze sporą ilością umów w wersji dwujęzycznej. Mogą to być np. umowy znalezione co prawda w Internecie, ale uwzględnione w bibliografiach publikacji naukowych lub przypisach. To nadaje im rangę wiarygodności. Sama dwujęzyczna, niezweryfikowana umowa nie powinna stanowić dla nas źródła wiedzy – zbyt duże ryzyko przypadkowości przekładu. Dobrą, praktyczną i sprawdzoną podstawą leksykalną mogą być materiały zawierające mnóstwo przykładów czy analiz przypadków przeznaczone dla uczestników kursów dla tłumaczy przysięgłych lub pochodzące ze szkół podyplomowych dla tłumaczy. Jest to co prawda inwestycja dość spora (nowe podręczniki specjalistyczne są po prostu drogie bez względu na branżę), ale przecież dla nas materiały zakupione z drugiej ręki nie będą miały mniejszej wartości. Co istotne, język używany w przypadku tłumaczenia umów nie jest zbyt podatny na upływ czasu (więcej: https://tlumaczenia-gk.pl/umowy-dokumenty). Innymi słowy, jeżeli staniemy się właścicielami podręcznika wydanego 20 lat temu, to pozostanie to bez uszczerbku dla jego aktualności. Dlaczego zwracam na to uwagę? Ponieważ w przypadku specjalistycznej terminologii bardzo ważne jest źródło. W Internecie możemy znaleźć bardzo dużo informacji, ale trudno nam ocenić ich poziom i merytoryczną wartość, zwłaszcza w przypadku materiałów bezpłatnych i ogólnodostępnych.
Ostatnią rzeczą na którą chciałbym zwrócić uwagę, jest kwestia jak duża powinna być baza źródłowa specjalistycznej wiedzy? Niezbyt duża. Chodzi raczej o dogłębne zapoznanie się i wracanie do sprawdzonych baz terminologicznych niż ciągłe poszerzanie naszej biblioteki (online lub papierowej).
Innymi słowy, ważne jest ile przyswoimy, nie ile przeczytamy… plus praktyka.
Tłumaczenie umów nie jest sztuką ani nie wymaga szczególnego talentu. Tutaj nie chodzi język, który ma dostarczyć emocji, czy zabawy intelektualnej. Tym niemniej może stanowić wyzwanie dla tłumacza ze względu na logikę budowy złożonych zdań i specyfikę lingwistyczną. To pierwsze musimy po prostu już umieć, to drugie możemy zbudować na dobrych podstawach ilością realizacji.